DE / EN
KOKO MODA

Mieć, ale jednak bardziej być i czuć - idea minimalizmu.

18.05.2023
93/b8/c1142983692b89fe43b09ff6658d.png

Patrząc na katastrofalne skutki, do których doprowadził nas nadmierny konsumpcjonizm, można ulec złudzeniu że asceza (zasadniczo nieosiągalna w naszych czasach) jest jedyną słuszną drogą przez życie. Czy należy odrzucić wszelkie dobra konsumpcyjne, bo wolność kryje się w rezygnacji? I czy dobre życie mierzy się statusem społecznym, stanem posiadania?

Osobiście wierzę, że nie. Sądzę, że jest jakieś miejsce harmonii ukryte w odpowiedzialnej konsumpcji, a poczucie wewnętrznej wolności leży gdzieś blisko braku przywiązania do rzeczy. Domniemam, bo jestem w procesie i szukam odpowiedzi, więc powyższe myśli są refleksją snutą podczas drogi. Jeśli masz ochotę razem ze mną porozkminiać temat – zapraszam do dalszej lektury!

Give me more

Gdyby te czasy miały swój sztandar, to powiewało by na nim wyszyte złotymi nićmi hasło: GIVE ME MORE – lub coś pokrewnego. W porównaniu do naszych przodków, my naprawdę możemy więcej. I chcemy: więcej prestiżu, więcej kasy, więcej lansu, więcej przyjemności, więcej smacznych dań, więcej doznań, więcej podróży… Więcej i więcej. Łudzimy się, że jest to dla nas i dobre i osiągalne. Wystarczy tylko dokręcić śrubę: więcej pracować, więcej się starać, więcej robić… no i optymalnie byłoby też więcej odpoczywać, ale trudno to połączyć! 

Podkręcamy tempo na maksa i na najwyższych obrotach rzucamy się zdobywać świat! Wierzymy, że „więcej” sprawi, że już nigdy więcej nie poczujemy przykrych emocji, które skrzętnie skrywamy przed światem. One milkną, ale tylko na chwilę,  bo tak naprawdę:

„Każdy się wstydzi.
Każdy się wstydzi trzech rzeczy.
że nie jest ładny.
że za mało wie.
i że niewystarczająco dobrze radzi sobie w życiu.
Każdy.” (M.Halber)

A do tego wszyscy chcemy myśleć, że jesteśmy nieśmiertelni. W dążeniu do więcej, łatwo zagłuszyć siebie, łatwo ukryć dziurę, która domaga się uwagi, dlatego tak bardzo ciągnie nas w kierunku ślepej konsumpcji. Daje nam ona szybką nagrodę, bo przez chwilę w nowej markowej bluzce czujemy się lepiej. 

To o czym piszę jest udowodnione naukowo. Psychologia od dawna mówi, że konsumpcja zagłusza nasze lęki. Obrastając w przedmioty staramy się schować za ich fasadą i uciec od konfrontacji z tym, co dla nas trudne, bolesne i smutne. Próbujemy uciec przed sobą… Kolejna bluzeczka, sweter czy najmodniejsza torebka nie są nam potrzebne do życia, ale to dzięki nim możemy odciągnąć myśli i przeżyć kolejny dzień. 

W ogóle w dzisiejszych czasach łatwo jest odciągać uwagę od siebie, bo cała kultura zachęca nas by mniej myśleć, a więcej mieć. Świat pełen splendoru i kolorów jest dostępny na żądanie: wystarczy odpalić smartfona, wejść na fejsa, IG czy pooglądać TikToka…  Wiem, że to znasz – znamy to wszyscy. To normalne, po prostu takie są nasze czasy a my próbujemy się w nich jak najlepiej odnaleźć. Tylko czy ten nadmiar daje nam szczęście? Nie mogę mówić za wszystkich, ale sięgając do doświadczeń moich i bliskich mi znajomych, twierdzę że nie. 

Mieć i być

Tak jak nadmiar wrażeń potrafi rozstroić małe dziecko i doprowadzić je na skraj histerii, tak i nas – dorosłych – nadmiar przytłacza. Nadmiar wrażeń, nadmiar rzeczy, nadmiar spraw do załatwienia jest dla nas obciążający.  Choć gromadząc próbujemy się ratować, to efekt ostatecznie jest odwrotny od zamierzonego – przytłoczeni nadmiarem nie mamy przestrzeni (dosłownie i w przenośni) by uporządkować myśli i uspokoić się. 

Odpowiedzią na nadmiar jest minimalizm. Przywodzi na myśl ascezę, ale niewiele ma z nią wspólnego. W minimalizmie nie chodzi o to, żeby się umartwiać i odrzucać wszelkie dobrodziejstwa cywilizacji. Chodzi o to, by z rozwagą korzystać z cywilizacyjnych dóbr, odróżniać potrzeby od zachcianek i cieszyć się tym, co już się ma. Ważne jest też to, by umieć rezygnować ze zbędnych rzeczy i przestawić się w życiu na tryb doświadczania zamiast posiadania, zwolnić tempo… 

Korzyści z upraszczania i redukowania przyjdą szybko: więcej czasu na pielęgnowanie relacji, hobby, poprawę zdrowia i kondycji fizycznej; mniej stresu, długów, sprzątania, a więcej oszczędności. Minimalizm przejawia się na wszystkich poziomach życia, jest filozofią pozwalającą żyć uważniej i z większą satysfakcją. Pozwala się tak rozgościć we własnym życiu, by mieć w nim więcej swobody. 

Historia z mojego życia 

dobrystan_podcast

 Aleksandra Niewiadowska-Pakuła, autorka podcastu dobrystan_podcast

Pamiętam, gdy slogan „mniej znaczy więcej” zrozumiałam nie tylko intelektualnie, ale też na poziomie serca. Byłam dziewczyną w życiowym kryzysie i nie wiedząc co zrobić otworzyłam szafę i zaczęłam „wielkie porządki” – wielogodzinne, skrupulatne i bezlitosne dla wszystkiego co było dla mnie za małe, za brzydkie, niezbyt praktyczne, nielubiane, nienoszone. Pozbyłam się całego nadmiaru ubrań i poczułam, że lżej oddycham. Zrobiłam to samo z bibelotami, pierdołami i wszystkimi „przydasiami”, które jak dotąd nie zaznały blasku chwały i nie przydały się. I wiecie co? Czułam się tak jakbym przewietrzyła głowę – poczułam tzw. „wolność od…” I może to nic wielkiego, ale dla mnie wtedy to było wielkie odkrycie. 

Nie jestem minimalistką – nie ograniczam się tylko do rzeczy absolutnie potrzebnych, ale zanim coś kupię upewniam się, że naprawdę tego potrzebuje, unikam „chińszczyzny” na jeden sezon, rozważam, czy kiedy mi już nie będzie potrzebne, będę mogła puścić ten przedmiot w drugi obieg. Regularnie (choć niechętnie, bo nie lubię sprzątać) robię porządki w rzeczach i pozbywam się tych niepotrzebnych. Często oddaje je na bazarki charytatywne – wtedy mam poczucie, że robię coś dobrego i porządki stają się dla mnie bardziej misją (niż nielubianym obowiązkiem).  

Mniej znaczy więcej

minimalizm

  Aleksandra Niewiadowska-Pakuła, autorka podcastu dobrystan_podcast

Gdy myślę o sloganie „mniej znaczy więcej” zawsze do głowy przychodzi mi Wszechświat. Wbrew rozmachowi, z jakim jest on ukształtowany, dominującym jego elementem jest przecież pustka. Pomiędzy gwiazdami czy galaktykami rozciągają się niewyobrażalnie wielkie przestrzenie pełne… niczego. Pomiędzy atomami, z których składamy się my i wszystko, co nas otacza, też dominuje pustka. Do pustki dąży się również w praktykach medytacyjnych. Jak osiąga się medytacyjną pustkę? Myśli się mniej. Stopniowo, powolutku uczy się wyciszania umysłu, aż w końcu będzie tylko on sam, bez społecznych koncepcji i pomysłów ego na własną naturę. Skłania mnie to do refleksji, że być może w słowie „,mniej” kryje się więcej znaczenia, niż możemy się spodziewać…

zrównoważona produkcja

Odpowiedzialne materiały

Ekowysyłka

14 dni na zwrot

KOKO WORLD logo
  • ul. Starowiślna 19, KRAKÓW